Red Dead Redemption to gra-western. Żeby się nią zauroczyć nie trzeba jednak być ani graczem, ani fanem opowieści o kowbojach. Wystarczy chłonąć jej wizualne piękno, podziwiać niezwykle starannie odwzorowany świat końca epoki Dzikiego Zachodu. Dzieło firmy Rockstar Games pod względem grafiki prezentuje się tak ładnie i okazale, że czapki... przepraszam, kapelusze kowbojskie z głów. Na nierzadko „przyozdobionych” bliznami twarzach postaci występujących w grze widać trudy niełatwego życia na Dzikim Zachodzie. Równie imponująco wyglądają ich stroje, odpowiadające duchowi czasu i miejsc, w których rozgrywa się akcja Red Dead Redemption. Podziw i zachwyt wzbudza rozbudowany świat gry. Krajobrazy, jakie ukazują się naszym oczom w trakcie zapoznawania się z uniwersum Red Dead Redemption zapierają dech w piersiach. Znakomite wrażenie sprawiają także fauna i flora w ogromnym bogactwie zaprezentowane w grze. W zależności od miejsc, które odwiedzamy obserwujemy różnice w architekturze i poziomie rozwoju cywilizacyjnego. Miasto Blackwater to zapowiedź modernizacji i nowoczesności, jaką przyniesie ze sobą XX wiek, podczas gdy w wielu regionach spotykamy osady będące świadectwem poprzedniej epoki - czasu, kiedy nie tylko zachód był dziki. Będące solą westernu strzelaniny i pojedynki rewolwerowców wyglądają niezwykle widowiskowo, nie epatując przy tym zbyt drastycznymi obrazami. Dzięki przepięknej grafice, przywiązywaniu wagi do detali nasza wycieczka po terenach Stanów Zjednoczonych i Meksyku przynosi tak intensywne wrażenia, że zagranie w Red Dead Redemption może stanowić konkurencję dla ofert biur podróży. Redemption to po polsku odkupienie. Wizualną wirtuozerię gry Rockstar Games można uznać za symboliczne odkupienie win twórców gier video - co prawda niezamierzonych - z okresu, kiedy gracze, zamiast graficznych dzieł sztuki, jakim jest Red Dead Redemption, musieli oglądać na ekranach zlepki pikseli.
Tekst powstał jako praca na konkurs organizowany przez Gram.pl oraz firmę Philips